Obchody rocznicy wybuchu I Powstania Śląskiego „Zaczęło się w Mysłowicach” – 14 sierpnia 2019

14 sierpnia 2019 r. w Mysłowicach odbyły się uroczystości upamiętniające wybuch I Powstania Śląskiego „Zaczęło się w Mysłowicach”. W wydarzeniu wziął udział dr Andrzej Sznajder, dyrektor Oddziału IPN w Katowicach. Uroczystość rozpoczęła się mszą św., która została odprawiona w intencji poległych Powstańców w kościele pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Mysłowicach (ul. Jastruna 15). Kolejnym punktem obchodów było otwarcie miejsca pamięci i odsłonięcie pamiątkowej tablicy przy dawnej kopalni Mysłowice (ul. Bytomska). Wieczorem zaplanowano widowisko historyczne na terenie dawnej KWK Mysłowice.

* * *

Tragiczne zajścia z „Myslowitzgrube” z 16 sierpnia 1919 r. nie wiązały się z aktywnością ruchu polskiego, ale na zawsze będą ściśle splecione z historią I powstania śląskiego. W pewnej mierze to paradoks. Wydarzenia w Mysłowicach były odpryskiem napiętej sytuacji socjalnej i politycznej w okręgu przemysłowym. Konsekwencją kryzysu ekonomicznego i fal strajkowych o ogromnej skali, które zderzyły się z brutalną reakcją sił porządkowych. Śmierć niewinnych ludzi, domagających się czegoś tak elementarnego jak wypłata, współcześni odebrać mieli jak apel wzywający do walki.

Sytuacja panująca w tych dniach w Mysłowicach jawi się z dzisiejszej perspektywy jako stan o krok przed eksplozją. Miasto przypominało oblężoną twierdzę. Wzmocnione patrole wojska krążyły po ulicach. Piątkowy targ 15 sierpnia odbywał się w towarzystwie silnych jednostek wojskowych, które wystawiły na rynku dwa działka. Już w czwartek 14 sierpnia doszło zresztą do strzelaniny w centrum miasta. Wieczorem, około godziny 20, na ulicach gęstniał tłum, którego nie potrafiła rozproszyć policja. Ściągnięto więc wojsko. Ponoć z masy ludzi padł strzał, wojsko i policja odpowiedziały ogniem. Było dwóch rannych, górnik i oficer. Tego dnia strajkowało już 60 proc. robotników w okręgu przemysłowym – około 140 tys. osób. W konferencji przedstawicieli związków zawodowych wszystkich barw, polskich i niemieckich, w Katowicach 15 sierpnia ustalono, że wybuchające z coraz większą siłą strajki nie miały poparcia związkowego, były zatem dzikimi strajkami. Wymknęły się spod instytucjonalnej kontroli. Prasa pełna była informacji o grupach agitatorów, wchodzących na teren zakładów i namawiających robotników do zaprzestania pracy. W polskich gazetach utyskiwano, że „robotnicy mają wiele słuszności”, strajkując, jednak „niedobrze postępują sobie, jeżeli pomijają swe związki zawodowe, a sprawę oddają w ręce osób niepowołanych”. Pisano o splątanej motywacji strajkowej, politycznej i socjalnej zarazem.

Słabnące państwo nie zamierzało oddawać pola. W piątek 15 sierpnia na dziedzińcu kopalni „Myslowitzgrube” sięgnęło po swoje prerogatywy. Gdy tego dnia około godziny 9 górnicy przyszli po wypłatę, kopalnia była obstawiona wojskiem, uzbrojonym w karabiny maszynowe. Byli to żołnierze z nieistniejącego już wspomnianego 157. Pułku Piechoty, zatrzymani wciąż jeszcze w mieście. Nic dziwnego, skoro region ogarnięty był gigantyczną falą strajkową. Liczba górników, która stawiła się pod kopalnią, była znaczna – ok. 3 tys. osób, także rodziny, żony i dzieci, niekiedy w zastępstwie mężów i ojców zamierzające odebrać pieniądze. Wzburzenie wywołała już decyzja władz kopalni, że wypłaty nastąpią dopiero od 13.00, a zebrani mają się rozejść. Po południu falę robotników zatrzymano, nakazując wpuszczanie po 30 osób. Jednak kilkutysięczny tłum napierał coraz bardziej. W końcu bramę wyłamano i masy oczkujących wlały się na dziedziniec.

Wedle relacji prasowych, m.in. „Der Oberschlesische Wanderer”, porucznik, który nakłaniał tłum do rozejścia się, został zaatakowany. Spośród napierających padł strzał, który ranił podoficera. „Wtedy dowodzący oficer kazał strzelać w tłum” – relacjonowano w „Katoliku”. Żołnierze otwarli ogień i cztery osoby padły na miejscu. W „Der Oberschlesische Wanderer” odnotowano ich personalia: Konrad Lis, Konrad Mehlis, Anna Urbańczyk, Wilhelm Sczierski. Ponadto wedle tej samej gazety pięć osób ciężko raniono, w tym Karolinę Kullę, Ottona Gonsiorczyka, Adolfa Biczysko i Wilhelma Metha. Do dalszej eskalacji nie doszło. Wstrząśnięci ludzie rzucili się do ucieczki, a policja i wojsko ruszyły, by wyłapywać mniej lub bardziej iluzorycznych „prowodyrów”. Różnie potem podawano liczbę ofiar. Niekiedy liczono siedmiu zabitych oraz dwie kobiety i trzynastolatka, który przyszedł odebrać wypłatę zamiast ojca, zatem ogółem dziesięć osób. Ale chyba najpowszechniej przyjęło się w literaturze, że zginęło sześć osób, a kilkanaście raniono.

Fragm. artykułu  dr. Sebastiana Rosenbauma „Przybyli po wypłatę górnicy”,

który ukaże się w dodatku prasowym IPN  do „Gościa Niedzielnego“ w 100. rocznicę obchodów wybuchu I Powstania Śląskiego. 

  • Mat. prasowy organizatora.
    Mat. prasowy organizatora.
  • Fot. NAC.
    Fot. NAC.